top of page

Nagła amnezja językowa na spotkaniu – jak mówić po angielsku bez paniki?

Dzień 217 w korporacyjnej dżungli.


Jest 9:07 rano, a ja już czuję, że to będzie dzień pełen wyzwań. Moja kawa jeszcze nie zdążyła ostygnąć, gdy z miną pewnej siebie kobiety sukcesu siadam do spotkania na Zoomie. Business English? Ogarnięty. Agenda? Przeczytana. Szef-native speaker? Obecny. Z nienagannym akcentem, nieposkromioną energią i zdolnością do mówienia tak szybko, że nawet sztuczna inteligencja Google’a miałaby problem z transkrypcją jego zdań.


Co mogłoby pójść nie tak?


No cóż… absolutnie wszystko. 


“So, what’s your take on this?” – pyta szef, zerkając na mnie zza ekranu.


Mój mózg: „Błąd systemu. Spróbuj ponownie.”


Ja na zewnątrz: „Uh… Well… You know… So, basically… The thing is…”


Pot na czole.


Policzki czerwone jak znak STOP na skrzyżowaniu.


Mój profesjonalizm właśnie umiera w męczarniach.


W głowie szybka analiza sytuacji:

🍀Opcja 1: Udawać, że połączenie internetowe mi się zawiesiło. (Niestety, jesteśmy na spotkaniu stacjonarnym).

🍀Opcja 2: Nerwowo przewracać kartki w notatniku, udając, że szukam super ważnych danych. (Nie mam notatnika).

🍀Opcja 3: Prawda i tylko prawda – przyznać, że przez 3 sekundy nie istniałam mentalnie i teraz muszę poskładać zdanie w całość.


Wybieram opcję 3, czyli klasyczne korpo wyjście awaryjne:

1. Upijam łyk kawy. To daje mi 5 sekund na znalezienie słów.

2. Z uśmiechem mówię: „Let me rephrase that…”. Tak jakby mój poprzedni bełkot był przemyślaną, choć nieco chaotyczną analizą.

3. Dorzucam coś, co brzmi mądrze:

• „From a strategic standpoint…” (nikt nigdy nie kwestionuje tych zwrotów).

• „Based on our previous discussion…” (brzmi, jakbym naprawdę pamiętała, co było na poprzednim spotkaniu).

• „One key takeaway from this report is…” (tak naprawdę jeszcze nie wiem, co chcę powiedzieć, ale to sprawia, że wszyscy czekają na mój punkt).


I… działa!


Szef kiwa głową, inni kiwają głowami, życie toczy się dalej. Czy ktoś zauważył, że przez pierwsze 10 sekund miałam wewnętrzny atak paniki? Wątpię.


Zjawisko “nagłej amnezji językowej” nie jest mi obce. Zresztą, znasz to na pewno:

➡️Siedzisz na spotkaniu, słuchasz, wszystko rozumiesz… a jak przychodzi do mówienia, nagle Twoje usta nie współpracują.

➡️Wiesz dokładnie, co powiedzieć, ale masz wrażenie, że Twój akcent właśnie zmienił się w mieszankę polskiego, niemieckiego i chińskiego.

➡️Nagle boisz się, że popełnisz błąd, a Twoje zdanie zabrzmi tak, jakbyś dopiero co wróciła z kursu dla początkujących.


A teraz uderzę w Ciebie prawdą:

• Native speakerzy też robią błędy.

• Ludzie nie zwracają uwagi na Twoje ‘uhm’ czy ‘well’ – zwracają uwagę na to, czy masz coś wartościowego do powiedzenia.

• Jeśli będziesz mówić z pewnością siebie, nikt nie będzie analizował Twojej gramatyki.


Jak uniknąć takich sytuacji?


✅Zrób sobie mentalny ‘katalog’ zwrotów awaryjnych:

• „That’s a great question! Let me think about it…”

• „From my perspective, one key thing to consider is…”

• „If we look at this from a business perspective…”

✅Zamiast myśleć o gramatyce, myśl o TREŚCI.

• Ludzie bardziej przejmują się tym, czy masz coś ciekawego do powiedzenia, niż tym, czy użyłaś czasu Present Perfect czy Past Simple.

✅Nie przepraszaj za swój angielski!

• Nigdy nie zaczynaj od „Sorry for my English” – to pokazuje niepewność i od razu stawia Cię w gorszej pozycji.

✅Ćwicz mówienie na głos – nawet sama do siebie.


☝️Wyobraź sobie, że jesteś na spotkaniu i zacznij mówić na głos swoje myśli. To brzmi dziwnie, ale działa

 
 
 

Comments


wygodne płatności

© 2010 - 2025 all rights reserved/ Wszystkie prawa zastrzeżone angielskiprzyjemnie

płać kartą debetową lub kredytową
  • Instagram
  • Facebook
  • LinkedIn
  • YouTube
bottom of page